To już w tym roku czwarta, po Beyond Pearl Harbor, Pearl Harbor: Zero Hour i Pearl Harbor: Defend The Fleet, gra opowiadająca o największej klęsce w historii Stanów Zjednoczonych. Tym razem wskakujemy w rzeczywisty kokpit autentycznego samolotu i wykazujemy się umiejętnościami godnymi zawodowego pilota.
Gra pojawiła się już na rynku niemieckim przed kilkoma tygodniami i została dość ciepło przyjęta przez lokalną prasę. Niestety duże niemieckie portale poświęcone grom komputerowym wciąż o niej milczą, zapowiadając na najbliższe dni wyczerpujące relacje i recenzje. Te informacje, które znajdziecie poniżej, są więc tylko i wyłącznie skrótem dość skąpych informacji umieszczonych na stronie producenta. Mam nadzieje, że wystarczą one Wam do wyobrażenia sobie gry i podjęcia decyzji o ściągnięciu dema.
Akcja Pearl Harbor: Strike At Dawn zaczyna się w grudniu 1941 roku, kiedy to admirał Nagumo, znajdujący się na krążowniku w odległości 370 kilometrów od Pearl Harbor, podejmuje decyzję o wysłaniu 183 samolotów (50 bombowców, 51 bombowców nurkujących, 40 torpedowców i 42 myśliwce) w akcję. O godzinie 7 rano Amerykanie dostrzegają je na ekranie radaru. Podejrzewają jednak, iż są to latające fortece nadciągające od strony Kalifornii. W 50 minut i 230 kilometrów później pierwsze samoloty dolatują do wyspy. Trzy minuty później rozpoczyna się piekło. Kontradmirał Patrick Bellinger ogłasza przez megafony zainstalowane w bazie: Uwaga! Atak lotniczy na Pearl Harbor. To nie są ćwiczenia! W przeciągu paru chwil ginie 2403 Amerykanów, zaś 1178 zostaje rannych. Japończycy odnoszą minimalne straty i w 50 minut później oficjalnie potwierdzają rozpoczęcie wojny.
Mały 60-lecie tych wydarzeń, słabiutki (nie licząc godzinnej sceny jatki) film na ekranach i kolejną grę z nazwą słynnego portu w tytule. Zdaniem producenta przypomina ona mocno uproszczoną wersję słynnego Combat Flight Simulator i odtwarza najważniejsze wydarzenia II Wojny Światowej, a więc powietrzne bitwy z lat 1941-1945. Zadbano o realistyczne odtworzenie samolotów (Douglas A-20G 'Havoc’, Boeing B-17 'Flying Fortress’, Boeing B-29 'Superfortress’, Lockheed P-38 'Lightning’, Bell P-39 'Airacobra’, Republic P-47 'Thunderbolt’, Mitsubishi A6M 'Zero’, Nakajima Ki-43 'Hayabusa’, łącznie 20 sztuk), statków (Akagi, Kaga, Nagato, Yamato, Yorktown, Maryland, Indianapolis, Iova, łącznie 12 sztuk), budynków stojących w pobliżu pół walki. A tych będzie 11: oprócz Pearl Harbor pojawi się m.in. Okinawa, Wyspy Salomona, Morze Koralowe, Guadalcanal, Nowa Gwinea, Midway i Guam. Ponad dwadzieścia misji, z których część toczyć się będzie w nocy bądź podczas burzy, obejmie walki powietrzne (tzw. dogfights), bombardowanie celów wolnostojących i pływających, wreszcie ochronę bombowców. Konfigurowana kamera (pokazująca świat z pozycji TPP (gracza), FPP (pilota), strzelca pokładowego i bombardiera), mocno uproszczone sterowanie i towarzyszący mu gąszcz wskaźników tworzą z Pearl Harbor: Strike At Dawn coś więcej niźli zwykłą strzelankę, jaką było Beyond Pearl Harbor. Pozostaje jedno i to samo pytanie: czy gra trafi do Polski przez Polskę czy przez Ukrainę? Oby ta pierwsza odpowiedź była prawidłowa…